"I wonder how we can survive this romance
But in the end if I`m with you I`ll take chance.
Oh can`t you see it baby
You got my going crazy
~Bryan Adams~
*Siedem miesięcy później*
-Gdzie on jest?-wrzeszczałam jak oszalała
-Mała spokojnie...zaraz tu będzie..-próbował tłumaczyć mi Zbyszek
-Jak dla mnie może w ogóle nie przyjeżdżać!AAAAAA...-krzyknęłam kiedy skurcze się wznowiły
-Tylko mi tu nie urodź!-krzyknął spanikowany Bartman
-STARAM SIĘ!!!-Odpowiedziałam łapiąc się za dość dużych rozdziałów brzuch
-Oddychaj...wdech..wydech...-panikował
-Wiem jak to się robi..-warknęłam w jego stronę
-Okey, okey.-powiedział-już jesteśmy na miejscu!-powiedział i pomógł mi wysiąść z samochodu.
-AAAA!!-krzyknęłam, czym wystraszyłam Zbyszka jeszcze bardziej-Pomóż mi, a nie się gapisz.
-Ale jak?-zapytał zdezorientowany
-Po pielęgniarkę idź!! Einsteinie!-powiedziałam łapiąc się za brzuch-Gdzie ten cholerny dupek!-powiedziałam do siebie
-Mam pielęgniarkę!-zawołał Zibi
-Świetnie..może mi pani pomóc, bo jak widać z jego strony się nie doczekam-kiwnęłam głową w stronę Zbyszka, który był blady jak ściana -Tylko mi tu nie zemdlej!-powiedziałam-jeszcze tego by mi tu brakowało
-Staram się!-wybełkotał
-Zabieramy panią od razu na salę porodową-powiedziała pielęgniarka
-Idziesz ze mną!-złapałam Zbyszka za rękę
-Ale jak to?-pisnął
-Nie będę tam sama!-powiedziałam dalej go ciągnąc-Jeszcze mi Aśka za to podziękuje..A właśnie gdzie jest Asia?-zapytałam
-Już tutaj jedzie!-odpowiedział szybko
-Zabije go!-krzyczałam jak tylko skurcze zyskały na mocy.-Urwę mu jaja! Nie zrobi już żadnego dziecka!!!-kontynuowałam
-Spokojnie. Proszę oddychać.-powiedziała pielęgniarka
Po kilkunastu minutach męczarni leżałam już na porodówce, a koło mnie stał Zbyszek z niewyraźną miną.
Skurcze przybierały na sile, Michała nie było, Asi nie było. Został mi tylko Zbyszek, który lada chwila zemdleje.
-Gdzie jest ten cholerny dzieciorób?-krzyczałam-Niech to się już skończy!
-Proszę się odprężyć.-powiedział lekarz
-Nie, nie ja dziękuje, ja rezygnuje! Proszę zamówić taksówkę!-zawołałam, próbując wstać.
-Spokojnie!-powiedział lekarz-Niech pani słucha moich rad, a obiecuje, że będzie lepiej.Proszę mi zaufać.-powiedział spokojnie. Postanowiłam zastosować się do jego rad...pomogło
Niespodziewanie do sali wpadł zdyszany Michała, a jak torpeda wyleciał z sali Zbyszek. Biedaczysko, dla niego to chyba za dużo.
-Już jestem kochanie!-podbiegł do mnie łapiąc mnie za rękę.
-Dłużej się nie dało jechać?? Coś ty tam rob...-Przerwałam, bo ból był nie do zniesienia
-Spokojnie kochanie jestem przy tobie..wszystko będzie dobrze...-powiedział i zrobił się blady jak ściana.
-No chyba mi tego nie zrobisz?-zapytałam. Spojrzał na mnie zdezorientowany -Posłuchaj!-przyciągnęłam go za koszulkę do siebie-Zrobiłeś mi dziecko!!! To teraz masz być przy porodzie rozumiemy się? Nie zemdlejesz!-Powiedziałam puszczając go.
Spędziliśmy na porodówce jeszcze sporo czasu, aż w końcu przyszedł ten upragniony czas...kiedy mogłam wziąć moją kochaną kruszynkę na ręce.
-Jest taka malutka..-szepnął
-Jest piękna..-dodałam
-Jest nasza..-powiedział i objął mnie ramieniem-A mamusia była dzielna..-pocałował mnie w czoło
-Jak jej damy na imię?-zapytałam
-Michalina?-powiedział uśmiechając się
-Ślicznie...-szepnęłam, a po moim policzku poleciały łzy szczęścia
-Michał, Alicja i Michalina Kubiak..cudownie...Kocham Cię...
-Ja też Cię Kocham...
~~~*~~~
No i mamy koniec...Tak ciężko jest się pożegnać z opowiadaniem, które się kocha...podczas którego pisania było tyle śmiechu :) i łez czasami. Wszystkie wzloty i upadki zachowam głęboko w serduchu..
Chciałam wam bardzo podziękować, że przez ten cały czas byłyście ze mną, że mnie wspierałyście i dawałyście powody dla których pisałam to opowiadanie. Dziękuje wam wszystkim razem i osobno.
Mam nadzieję, że nie stracimy kontaktu.. :D Bardzo was polubiłam i mam nadzieję, że wy mnie też.
Mam do was prośbę. Każdy kto czytał to opowiadanie proszony jest o komentarz. Te anonimowe osoby jeśli jakieś są też. Chcę zobaczyć ile was tutaj ze mną było :) Kocham was wszystkich i jeszcze raz dziękuję :D Miejmy nadzieję, że do zobaczenia :D :**
Ysia