niedziela, 22 grudnia 2013

Dwadzieścia dziewięć - To nie tak miało wyglądać...





" To nie takie jednak proste spojrzeć, 
gdy się spojrzeniem dotyka bólu."





To nie tak miało wyglądać... Skrzywdziłem ją. Ona na to nie zasługiwała...To miało byc całkowicie inaczej. Ja nie chciałem lecieć na dwa fronty.Co to to nie. Ja po prostu się pogubiłem...pogubiłem w swoich uczuciach...Kiedy patrzyłem na te zakochane pary czułem się zazdrosny...kiedy widziałem jaki Zibi jest szczęśliwy z Olszewską cieszyłem się jego szczęściem ale  w głębi duszy czułem, 
że brakuje mi tej drugiej połówki...brakuje mi tej drobnej osóbki, którą mógłbym przytulać,
całować po prostu mieć przy sobie.
Tak cholernie czułem się zazdrosny, że w końcu zacząłem odtrącać wszystkie dziewczyny. 
Co prawda miałem Monikę ale czułem, że to nie jest ta jedyna, jeszcze fakt, że mieszkała na drugim końcu polski nie ułatwiał nam zadania. Stopniowo zaczęliśmy się od siebie oddalać do tego stopnia,
że Zibi pomyślał, że ze sobą zerwaliśmy, a ja nie miałem zamiaru wyprowadzać go z błędu.
Takim oto sposobem pozbyłem się niewygodnych pytań z jego strony.
Ale pozostał jeden problem...musiałem powiedzieć Moni, że nic z tego nie wyjdzie ale nie miałem odwagi, ani ochoty, a co najważniejsze czasu.
 Przecież zaczął się sezon przedtem zgrupowanie i tak po prostu z dnia na dzień ta rozmowa się odwlekała. 
Z dnia na dzień także nasze relacje ochładzały się. Przestaliśmy ze sobą rozmawiać godzinami, potem zaczęliśmy wymieniać coraz mniej sms-ów, aż w końcu nasz kontakt ograniczył się do jednej rozmowy tygodniowo. 
Dlatego Zbyszek nic się nie domyślał. I mogłem robić co chciałem. Chodziłem na imprezy, przyprowadzałem co noc inną laskę... a co było w tym wszystkim najlepsze to to, że nie miałem wyrzutów sumienia. O czym nie mogę powiedzieć teraz.
Kiedyś, a teraz bardzo się różni. Wtedy nie chodziło o osobę, na której mi zależy. Mam cholerne wyrzuty sumienia, że ją tak zraniłem, czuje się jak ostatni palant... Zawsze muszę coś spierdolić. Nie zawsze chodzi o coś ważnego...ale czasami bywa tak, że krzywdzę osoby, które kocham...
Dlaczego musiałem uświadomić to sobie dopiero teraz? Kiedy nie wiem gdzie ona jest? Kiedy wiem, że ona mnie kocha, a ja nie mogę powiedzieć jej tego samego, bo spakowała walizki i wyjechała nie wiadomo gdzie.
Czemu ta mała istota musiała mi tak namieszać w głowie??? Czemu nie powiedziałem jej, że ją kocham?
Tylko zaproponowałem jej ten pieprzony układ? Jestem debilem! Muszę ją odnaleźć, choćbym miał stanąć na głowie to ją znajdę! 

~~~*~~~
Co jest ??? Czyta to ktoś??
zastanawiałam się czy dodać dzisiaj rozdział jeżeli do wtorku do 12 nie będzie minimum 
7 komów kolejny rozdział pokaże się dopiero w nowym roku :/



piątek, 20 grudnia 2013

Dwadzieścia osiem - Czy musiało się coś stać, żebym wróciła do domu?





" Ona jest jedna, ona jest moja, ona rozpala w sercu ogień,
Moja miłość wciąż dla ciebie wzrasta,
Ona jedyna, ona pomocą, wiem, że zawsze mnie pokocha,
Dla tej jedynej me serce,
Jesteś dla mnie jak tlen, jesteś dla mnie jak woda,
Bez ciebie nie potrafię żyć..."



Po czterogodzinnej jeździe byłam już na miejscu... Zakopane..cudowne miasto, a już szczególnie zimą. Ten świąteczny klimat. Ach... te wszystkie wspomnienia z dzieciństwa. Miło mieć do czego wracać...a przede wszystkim do kogo...
Wsiadłam do taksówki i podałam adres pod który miała mnie zawieść. Po drodze rozglądałam się dookoła. Ulice powoli zaczynają zdobić świąteczne ozdoby. Piękny widok. Pamiętam jak kiedyś razem z Kamilem postanowiliśmy ozdobić dom światełkami. Kiedy wkładał wtyczkę do gniazdka zrobiło się zwarcie i mój braciszek został kopnięty prądem. Potem prze tydzień elektryzowały mu się włosy. Śmiałam się z niego, dopóki mnie nie spotkało to samo... Oj to były czasy. Na samą myśl uśmiech wkrada mi się na usta...
Po 20 minutach byłam już pod moim rodzinnym domem. Nikomu nie mówiłam, że przyjeżdżam...może dlatego, że sama tego nie wiedziałam. To była decyzja podjęta spontanicznie ale moim zdaniem to dobry wybór.
Chwyciłam walizki w ręce i ruszyłam w stronę drzwi. Zapukałam i czekałam...Stałam tak dobre kilka minut, już myślałam, że nie ma ich w domu ale po chwili usłyszałam kroki, kiedy drzwi się otworzyły zobaczyłam w nich zdziwioną mamę...tak dawno jej nie widziałam...
-Alicja...Alicja kochanie...-wyszeptała mama i porwałam mnie w ramiona.-dziecko...jak ja się za tobą stęskniłam...-powiedziała
-Mamo nie przesadzaj...nie było mnie tylko dwa lata...-powiedziałam
-O dwa za dużo...coś się stało?-zapytała zatroskanym głosem.
-Czy musiało się coś stać, żebym wróciła do domu?-zapytałam
-No jasne, że nie! Wchodź do środka, w końcu to twój dom..
Zabrałyśmy walizki do środka i udałyśmy się do pokoju, gdzie znajdował się tata..
-Cześć tato...-powiedziałam niepewnie. ten odwrócił się w moją stronę i uśmiechnął. podszedł do mnie i uścisnął.
-Alicja!-powiedział radośnie-mam nadzieję, że zostajesz!-powiedział
-No nie wiem, nie wiem..-zaczęłam żartować
-Nawet mnie nie denerwuj!-zaczęła mama
-Żartuję!-Powiedziałam i zaraz dodałam-nawet myślałam, żeby zostać trochę dłużej...
-To świetny pomysł, a teraz daj zaniosę twoje walizki do pokoju!-Powiedział radośnie i czym prędzej udał się na górę.A ja się cicho zaśmiałam...nic się nie zmienił.
-Chodź do kuchni! Napijemy się herbaty!-Powiedziała mama, a ja poszłam za nią

Kiedy siedzieliśmy w salonie oglądając i rozmawiając, rozbrzmiał dzwonek do drzwi, a zaraz potem do pomieszczenia wpadła moja siostra z rodzinką. Nie zauważyła mnie, więc postanowiłam zrobić im niespodziankę.
-Ale zimno!-zawołała-Kiedy napadało tyle śniegu co?-zapytała
-A może tak cześć wam? Stęskniłam się za wami jak jasna cholera?-zapytałam, podnosząc się z kanapy, na której leżałam
-AAAAAAA!!! ALICJA!-Rzuciła się na mnie siostra
-ASIA!!-zrobiłam to samo
-Zostajesz???-zapytała z nadzieją w nosie....Głosie!!! (To nie było specjalnie, ale to się wytnie)
-No jasne!-odpowiedziałam
-To dobrze bo musimy się wygadać!-powiedziała i zaczęła piszczeć jak mała dziewczynka, która zobaczyła jakąś gwiazdę
-Asiu ja rozumiem, że się cieszyć w końcu taka okazje nie zdarza się często ale opanuj emocje!-zaśmiałam się
-No dobrze!-powiedziała już spokojniej.

Resztę wieczoru spędziliśmy na wspólnych rozmowach i zabawie z Antosiem. Czekałam na przyjazd Kamila, ciekawe jak zareaguje na mój widok, bo ja nie zamierzam ukrywać pretensji do niego, za to co zrobił.


~~~*~~~
Zaprasza was na rozdział dwudziesty ósmy 
wszystko super tylko czemu jest tak mało komentarzy ???
Jeżeli pod tym rozdziałem nie będzie 7 komów rozdziały będą dodawane rzadziej 
to kiedy następny??? W niedzielę ??
Wiem jedno przed świętami dodam jeszcze dwa rozdziały 
Całuski Yśka :***



wtorek, 17 grudnia 2013

Dwadzieścia siedem - Ja jestem na krawędzi i to ja decyduję...czy zaryzykuję...czy się poddam...





"Kiedy coś się sypie to wszystko na raz 
jak pieprzony domek z kart..."






Kiedy czekałam na taksówkę dogonił mnie Zbyszek. 
-Co ty robisz?-zapytał pokazując na moje walizki 
-Wyjeżdżam...-odpowiedziałam wymijająco
-Gdzie? 
-Tam gdzie jest moje miejsce?
-Co  ty pieprzysz?-powiedział zdziwiony 
-Nikt mnie tu nie chce! Rozumiesz? Wszyscy mnie okłamują na prawo i lewo! Co może ty też masz mi coś do powiedzenia? Śmiało! Jak wszyscy to wszyscy! -zaczęłam krzyczeć 
-Uspokój się i powiedz o co chodzi.-powiedział spokojnie 
-Sory ale nie mam czasu taksówka przyjechała...zapytaj Kubiaka i Olszewskiej wtedy na pewno się dowiesz o co chodzi. Przecież to wszystko przez nich...
-Co ty... Alicja.-nie wiedział co powiedzieć 
-Żegnaj Zbyszku.-powiedziałam i wsiadłam do taksówki, która zaraz odjechała...

Podałam taksówkarzowi adres i czekałam, aż dojedziemy. 
Kiedy byliśmy na miejscu. Kupiłam bilet i udałam się na odpowiedni peron...
Teraz siedzę w przedziale pociągu jadącego do mojego kochanego domu...słuchając muzyki rozmyślając o swoim marnym życiu... 
Czemu to wszystko musiało spotkać mnie??A nie kogoś innego? Co to jakieś fatum? Może ja nigdy nie znajdę tej drugiej połówki? Jestem kupką nieszczęścia, do której przyczepiają się sami frajerzy..Pewnie ktoś by powiedział, że nie mam aż tak źle ale ja wiem swoje... zacznijmy od początku... 


Dzieciństwo jak z bajki miała.
Przyjaciół swych nad życie kochała,
zabawy, śmiechu radości dużo
lecz to wszystko stało się łez kałużą,
te wszystkie wspomnienia do dziś się dłużą 
Chłopaków trzech miała, 
każdego z osobna bardzo kochała 
lecz każdy w ten sam sposób odchodził,
łamiąc jej serce na kawałków miliony,
nie widząc w niej swej drugiej połowy.
dziewczyna nowy rozdział w życiu zaczęła
To co teraz straciła-budowała od zera,
Fundamenty nowe zalewać musiała
lecz to co tak bardzo kochała 
znów odeszło w pamięci mgle 
Silna z niej dziewczyna jest, że po tym wszystkim 
pozbierać się umiała 
i z nami na ziemi została 
bo wiele aniołów do nieba odchodzi
i mało ich po ziemi chodzi 
Bóg jednak trzyma Bożą rękę  
by ochronić tą panienkę...

I niech teraz ktoś  mi powie, że moje życie to nie dno, to go wyśmieję, to totalna ruina..to jedna wielka przepaść..a ja jestem na krawędzi i to ja decyduję...czy zaryzykuję...czy się poddam...



~~~*~~~
narzekacie na to, że posty pojawiają się za często to następny dopiero w piątek :/
tak czy siak dzisiaj rozdział musi być :D
czekam na komy :**


poniedziałek, 16 grudnia 2013

Dwadzieścia sześć -






"Gdy nie bawi cię już,
świat zabawek mechanicznych.
Kiedy dręczy cię ból 
niefizyczny,
zamiast słuchać bzdur..."




Znów ktoś potraktował mnie jak szmatę. Co to ja jestem??? Magnes??? Przyciągając samych palantów? Mam tego dość...Wyciągnęłam telefon 20 nieodebranych połączeń oraz jeden sms. 14 połączeń od tego palanta i 6 od Maryśki. Zignorowałam je i wybrałam numer Ignaczaka. Odebrał po dwóch sygnałach.
-Krzysiek?-zapytałam łamiącym się głosem
-Boże! Alicja co się stało?-zapytał przerażony
-To zwykły dupek!!! Oni wszyscy są tacy sami!-szlochałam
-Gdzie jesteś-zapytał
-W parku...przyjedź proszę...-powiedziałam błagalnie.
-Już jadę, nie ruszaj się!


*Perspektywa Krzyśka*

Kiedy Alicja do mnie zadzwoniła wiedziałem, że coś się stało. Domyślałem się, że chodziło o Michała. Zerwałem się jak poparzony i zacząłem się ubierać.
-Gdzie tak pędzisz?-zapytała zdziwiona Iwona
-Alicja dzwoniła. Coś się stało...jest w straszny stanie... Muszę po nią pojechać.-wytłumaczyłem w skrócie o co chodzi.
-Jasne leć.-Powiedziała moja żona rzucając mi kluczyki do auta-tylko uważaj!
-Jasne.Zaraz wrócę.

Kiedy dojechałem na miejsce, od razu rzuciła mi się w oczy drobna dziewczyna siedząca skulona na ławce parkowej.
Kiedy mnie zobaczyła wstała i tak po prostu bez słowa się we mnie wtuliła.
Zabrałem ją do samochodu i zawiozłem do swojego domu, gdzie Iwona czekała już z gorącą herbatą.
Posadziłem ją na kanapie i czkałem na jakieś wyjaśnienie...w końcu zaczęła mówić.
Powiedziała o wszystkim... O układzie, o kłótni z Marysią i przede wszystkim o tym o czym wiedziałem od początku a mianowicie o tym, że Michał ma narzeczoną. byłem w lekkim szoku ale jako przyjaciel musiałem dodać jej otuchy i wspomóc.


*Perspektywa Alicji*

Kiedy powiedziałam o wszystkim Krzyśkowi, trochę mi ulżyło. Ale wraz czułam smutek. Dlaczego mężczyźni to tacy debile??? Czemu muszą tak krzywdzić osoby, którym na nich zależy?
-Jak tak dalej pójdzie to zostanę starą panną, bez przyjaciół i z kompleksami...-zaczęłam dramatyzować.
-No nie przesadzaj, sprawisz sobie tuzin kotów...-próbował nas rozbawić Igła ale mu to nie wyszło
-Krzysiek...nie pomagasz...-westchnęłam zrezygnowana-Igła?-zapytałam
-Tak?
-Skoro ty się przyjaźnisz z Michałem... to czemu mi nic nie powiedziałeś, że ma narzeczoną?-zapytałam składając fakty do kupy
-Chciałem, żeby sam ci to powiedział...
-Ale to nie zmienia faktu, że mnie z nim swatałeś!-odpowiedziałam zdenerwowana
-Alicja...zaczął
-Nie... nie...już nie...-odpowiedziałam i wstałam z kanapy - już nie będziecie robić ze mnie wariatki...mam tego dość! Rozumiesz wszyscy po kolei mnie okłamujecie! Co ja wam takiego zrobiłam?-Krzyknęłam i wybiegłam z domu Ignaczaków.

Biegłam ile sił w nogach. Po 15 min byłam z powrotem w swoim mieszkaniu, w którym zastałam Marysię i Zbyszka. Szybko weszłam do swojego pokoju i zaczęłam pakować walizki. Kiedy skończyłam przyszła Marysia.
-Musimy porozmawiać...-zaczęła niepewnie
-Mów, słucham.-Powiedziałam wycierając policzki i patrząc na nią
-Co się stało?-zapytała
-Nie ważne mów co chciałaś!-powiedziałam bez uczuć
-No bo ja tak dłużej nie mogę...-powiedziała, a po jej policzku poleciała łza
-Mów jaśniej!-ponaglałam
-pamiętasz jak mówiła, że Bartek cię zdradzał??-zapytała
-Pamiętam...ale co ty masz z tym wspólnego?-zapytałam zdziwiona
-Bo to byłam ja...to ze mną cię zdradził..-powiedziała cicho spuszczając wzrok
-Ale to nie możliwe...przecież ty...ty mnie pocieszałaś...nie...To ja ci ufałam, wierzyłam jak głupia...a ty ta... i co może z Dominikiem i Sebastianem tez się przespałaś?-zapytałam wkurzona
-Proszę nie mów tak...-powiedziała cicho
-Wiesz co? Nie chce cię znać! jak mogłaś!... A ja byłam w stanie ci wybaczyć...-powiedziałam chwyciłam walizki i wyszłam z mieszkania.



~~~*~~~
Jestem mile zaskoczona ilością komentarzy trzymajcie tak dalej 
W niedzielę byłam na meczu Legii i Cracovi super było 
:D Do następnego :***

niedziela, 15 grudnia 2013

Dwadzieścia pięć - Alicja to nie tak!





" Życie ciągle zatacza swój krąg! 
Z podwójna siłą odbija się każdy błąd!
Szukając szczęścia ty patrz na każdy krok!
Gdy myślisz, że trzymasz je w garści ono wypada ci z rąk,
Rodzimy się sami, umieramy sami!
Zaplątani w pożądania sieci! "




Po 20 minutach byłam w jego mieszkaniu... Nie wspominałam, że Michał pokłócił się ze Zbyszkiem?? To teraz mówię. Była ostra wymiana zdań...nie odzywają się do siebie już dłuższy czas. Zbyszek nie chce mi powiedzieć o co poszło, a kiedy pytam Michała robi się dziwnie nerwowy. Przeprowadził się do swojego mieszkania. kiedyś razem z Marysią chciałyśmy ich pogodzić ale nam się oberwało od Zbyszka, który stwierdził, że Michał to zwykły palant, który umie tylko oszukiwać i mamy się od niego trzymać z daleka. 
Ale na temat. Pukam i czekam aż ktoś otworzy. Po chwili w drzwiach staje zdziwiony Michał... No tak miałam być na zakupach z Myśką... 
-Cześć... Co ty tu robisz? Nie miałaś być z Mysią?-normalnie jakby czytał mi w myślach
-To długa historia...mogę wejść?
-Jasne wchodź!-powiedział robiąc mi miejsce, a kiedy weszłam zamknął drzwi.
-Musimy porozmawiać...-zaczęłam niepewnie... Co się ze mną dzieje? Kiedyś byłam chamska, opryskliwa i pewna siebie. A teraz??? Cicha, spokojna i...miła...tak być nie może! Obiecałam sobie kiedyś, że nie dam sobą pomiatać żadnemu mężczyźnie, że się nigdy nie zakocham...a co robię??? Jestem do niczego!
-Uhu brzmi poważnie!-zażartował Michał ale zgromiłam go spojrzeniem
-To nie będzie długa rozmowa...-kontynuowałam swoją wypowiedz ale Kubiak mi przerwał 
-Masz racje...sypialnia czeka...-powiedział i zaczął mnie całować.
-Nie...Michał my nie możemy...-szeptałam między pocałunkami. 
-Oczywiście, że możemy!-odpowiedział pewnie 
-Ale ja już nie dam rady... nie mogę okłamywać moich przyjaciół!-Powiedziałam patrząc mu w oczy.
-Ale przecież my nic złego nie robimy.-kontynuował 
-Oprócz tego, że się pieprzymy i oszukujemy bliskie nam osoby...-powiedziałam i zaczęłam wyplątywać się z objęć Kubiaka 
-Ale zaczekaj. Co komu do tego!-powiedział z powrotem przyciągając mnie do siebie 
-Też prawda...-powiedziałam  niepewnie 
-Więc pozwolisz, że dokończę to co zaczęliśmy!-odparł i ponownie zaczął mnie namiętnie całować.
Przenieśliśmy się do sypialni gdzie zostaliśmy do wieczora. 


Znów mu uległam!A miałam to zakończyć!!! Co ze mną jest nie tak, że nie umiem powiedzieć mu nie ??
Z jednej strony jestem na siebie zła, że tak wyszło, a z drugiej jest mi z nim tak cholernie dobrze...
Ja już sama nie wiem co mam zrobić potrzebuje pomocy. 
Podniosłam się i rozejrzałam po pokoju. Nie było w nim Kubiaka, więc usiadłam na łóżku i chwyciłam z podłogi jego koszulkę. Założyłam ją i wyszłam z sypialni, kiedy miałam skierować się do kuchni zadzwonił dzwonek do drzwi. Zdziwiona otworzyłam je i zamarłam... Stała w nich piękna dziewczyna...
-Czy zastałam Michała?-zapytała trochę zdezorientowana...
Nic nie odpowiedziałam. Po prostu nie mogłam. Z tego stanu wywołał mnie Kubiak.
-Kochanie kto to?-zapytał wychodząc na korytarz 
-Michał?-szepnęła dziewczyna 
-Monika?-odpowiedział tym samym 
-Co...co ty tu robisz?-zapytał 
-Przyjechałam odwiedzić swojego narzeczonego...-odpowiedziała niepewnie 
-Narzeczonego???-Zapytałam zdezorientowana 
-Alicja to nie tak!-zaczął się bronić 
-Co nie tak???Co nie tak??? Jesteś draniem, pieprzonym draniem!! Ja ci uwierzyłam, pokochałam, a ty mnie okłamałeś!-zaczęłam krzyczeć 
-Alicja...
-Zamknij się!!!-krzyknęłam i pobiegłam do sypialni. W mgnieniu oka ubrałam się w swoje ciuchy i chciałam jak najszybciej stamtąd wyjść.
-Zaczekaj!-krzyknął 
-Zostaw mnie!! Zbyszek miał rację. Jesteś pieprzonym egoistą i jedyną rzeczą jaką umiesz robić to oszukiwać i krzywdzić...brzydzę się tobą...-powiedziałam i wyszłam z bloku.
Przed klatką na ławce siedziała ta dziewczyna postanowiłam do niej  podejść...
-Przepraszam... ja naprawdę nie wiedziałam...Zrozumiem jeśli mnie powyzywasz, a nawet spoliczkujesz...
-Rozumiem...-odpowiedziała spokojnie
-Na prawdę??? Myślałam, że będziesz krzyczeć, mieć pretensje...-zaczęłam wymieniać, a ona co zrobiła? Przytuliła mnie..a ja zaczęłam płakać 
-Wszystko w porządku?-zapytała zatroskanym głosem 
-Tak ja już będę lecieć...-powiedziałam ocierając policzki 
-Jasne...
Odwróciłam się na pięcie i ruszyłam w stronę mieszkania. 

~~~*~~~

No to tak jak obiecałam zaczynamy maraton,
tylko ostrzegam jeżeli pod rozdziałami nie będzie minimum 4 komentarzy
przerywam :/ bo nie widzę w tym sensu żebym pisała sama dla siebie
Zaksa - AZS Częstochowa 3:1
No to z mojej strony to chyba tyle
Miłej niedzieli i poniedziałku :**



sobota, 14 grudnia 2013

Dwadzieścia cztery - Dobrze się bawiłeś z tą swoją blond cizią?







" Nie zbyt wiele o mnie wiesz.
Nie znasz czułych miejsc, błądzisz gdzieś.
Obojętny jest mi świat,
W którym ważne ile masz,
Więcej, mniej."
~Brzozowski~






*Perspektywa Zbyszka*
Jejku jak ja się przestraszyłem... Myślałem, że już go nie znajdę... Nie mogę dopuścić, żeby ta sytuacja się kiedykolwiek powtórzyła . Chyba bym tego nie przeżył.
Co do Alicji to miło z jej strony, że mi pomogła.
Nie spodziewałem się tego.
Zmieniła się i to bardzo, przez ponad pół roku jej zachowanie zmieniło się o 360 stopni. Kłótnie między nią, a Michałem są i pozostaną ale to jest...nawet słodkie...


Kilka tygodni potem


*Perspektywa Alicji*

Wstałam, wykonałam toaletę i ubrałam się. Weszłam do kuchni, gdzie zastałam Marysię oraz...Bartka ?? To będzie ciężki dzień...
-Co on tu robi?-Zapytałam oschłym głosem.

-Może powinniście porozmawiać?-Zapytała spokojnie

-O czym???-krzyknęłam

-O nas...-wtrącił Bartek...

 Ten "ktoś" był moim narzeczonym... za dychę...Zdradził mnie tydzień przed ślubem...wiecie jak ja się czuła??? Potraktował mnie jak zwykłą szatę... Gdybym wtedy nie przyszła do jego mieszkania, prawdopodobnie okłamywał by mnie do tej pory.
 Nigdy więcej nie dam się pomiatać mężczyznom... Nigdy..

-Nie ma żadnych nas!I nigdy więcej nie będzie! Dobrze się bawiłeś z tą swoją blond cizią?
To teraz do niej wypierdalaj! Nie chce cię znać!!! Wynoś się stąd!

Wykrzyczałam mu w twarz i wyrzuciłam z mieszkania.
Co on sobie myślał przychodząc tu? Że mu się, Rzucę na szyję? Że u wybaczę i do niego wrócę???
Nie doczekanie jego! Wróciłam do kuchni i spojrzałam na Marysię z żalem w oczach.

-Co ty sobie myślałaś?-zapytałam lecz po chwili dodałam- Czemu go tu wpuściłaś??? Zapomniałaś już ile przez niego wycierpiałam??? Ile czasu musiałaś mnie pocieszać? Taka z ciebie przyjaciółka, że pchasz mnie znów w to bagno???-krzyczałam ale ta tylko spuściła głowę i nic nie mówiła -Co się stało z tamtą  Marysią???Która zawsze mi o wszystkim mówiła, pomagała, wspierała, była zawsze blisko?
Zmieniłaś się i to w złym tego słowa znaczeniu...


Powiedziałam co mi leżało na sercu już jakiś czas. Zobaczymy jakie wnioski z tego wyciągnie...
Chwyciłam kurtkę i wyszłam z mieszkania. Spacerowałam parkowymi alejkami. Powietrze było chłodne.
Nagle zaczął padać śnieg. Piękna zimowa sceneria. Zakochane pary, cieszące się swoją bliskością.
Grupki młodzieży... i ja...zwykła szara postać, która nie ma chłopaka, a już może niedługo przyjaciół...
Jest mi źle cholernie źle...jeszcze ten układ między mną, a Kubiakiem.Muszę go zakończyć bo inaczej oszaleję. Nie mogę udawać, że nic do niego nie czyje... Nie mam zamiaru mówić mu, że go kocham.
Ale powiem, że nie mogę dłużej oszukiwać przyjaciół. O! To jest dobry pomysł! I zrobię to już teraz!
Jak już powiedziałam przedtem, nie będę niczyją zabawką. Nie dam się kolejny raz skrzywdzić. Koniec pomiatania Alicją.



~~~*~~~

Strasznie krótki ale taki właśnie miał być pytałam wasz we wcześniejszym  rozdziale czy chcecie maraton 
ale nikt mi nie odpisał jeżeli do godziny 22:30 nie pojawi się odpowiedź
nie będzie niczego takiego.
Mają być co najmniej  3 odpowiedzi na ten temat :D
Czekam na waszą opinie i mam jeszcze jedną prośbę a mianowicie
chodzi o informację o nowościach na waszych blogach proszę, żebyście 
pozostawiały je w odpowiedniej zakładce 
Zapraszam tutaj oraz tutaj
Buziaki Yśka :**





sobota, 7 grudnia 2013

Dwadzieścia trzy - ...kariery filozofa to ja ci nie wróżę...






"A moim zdaniem
Tutaj jest coś nie tak 
Powinniśmy żyć w harmonii
lecz harmonii między nami brak 
Nie potrafimy żyć ze sobą za pan brat..."




Mistrzostwa, mistrzostwa i po mistrzostwach...Rezultat? Żaden... Chłopakom nie szło najlepiej..
Co skończyło się źle, a mianowicie chłopcy nie wyszli z grupy co wiąże się z zakończeniem udziału w imprezie. A szkoda... Minęło już sporo czasu, a chłopakom wraz ciężko zapomnieć o nie udanym występie.Nadszedł już październik i zaczęły się pierwsze mecze plus ligi. Znalazłam pracę jako fotograf w klubie siatkarskim... tak Asseco Resovi Rzeszów.
Co do moich relacji z Michałem to pozostają one nie zmienne.
Dalej panuje między nami ten dziwny  "układ". Trwa już od dwóch miesięcy. Źle się czuje okłamując Marysię i Zbyszka... Nie wiem ile tak jeszcze wytrzymam. Może Michał ma rację, że nie muszą o wszystkim wiedzieć i czasem dobrze jest mieć jakiś swój sekret. Sama już nie wiem. Co do moich uczuć do Michała to sama nie wiem co do niego czuje. Kiedyś to mogło być zauroczenie, a teraz może tylko przywiązanie??
Ale nie to mnie teraz martwi zauważyłam, że Zbyszek i Marysia jakoś się dziwnie zachowują.
Myśka przestała mi wmawiać, że Michał jest dla mnie stworzony i powinniśmy być razem, a Zbyszek coraz rzadziej do nas zagląda za to Michał bywa u nas regularnie wszyscy wiemy po co i dlaczego...
Ale żeby między nami nie było tak kolorowo nadal są kłótnie. To, że mnie pociąga nie zmienia faktu, że kiedy nie jesteśmy w łóżku strasznie mnie denerwuje.
A póki co wybrałam się na spacer. Ubrana podążam alejką w parku, są prawie puste. Jest ponuro ale ciepło. Czy mówiłam już, że lubię taką pogodę?
Niekiedy odzwierciedla ona moją duszę i humor. Postanawiam usiąść na ławce i poobserwować ludzi.
Kiedy tak siedziałam ktoś do mnie podszedł i zakrył oczy.
-Zgadnij kto to!
-Michał?-zapytałam ale się pomyliłam to się zaczną pytania
-Jaki Michał?-zapytał Zbyszek ?!
-Michał... Wiśniewski!-Brawo Alicja.... Teraz myśl co powiedzieć dalej
-Co ???
- Zastanawiałam się nad zmianą koloru włosów...
-A co do tego ma Wiśniewski?-zapytał nie bardzo rozumiejąc do czego dążę.
-A to, że myślałam nad czerwienią? Ajnsztajnie ???
-A on ma czerwone włosy!!!-Krzyknął jakby odkrył Amerykę.
-Oj Bartman ciężki twój żywot... Ciesz się, że chociaż w siatkówkę dobrze grasz, bo kariery filozofa to ja ci nie wróżę...
-Mniejsza z tym... Co ty tu tak sama siedzisz?
-A wyszłam się przewietrzyć....A ty?
-Wyszedłem z Bobikiem na spacer.
-I co uciekł ci ??-zapytałam nie widząc nigdzie owego pieska
-Nie jest tu...Bobek?-zaczął się rozglądać dookoła szukając zwierzątka .-Bobi gdzie jesteś? Nie chowaj się!
-A może ty go w ogóle nie brałeś co???
-Brałem na pewno go brałem! A co jeśli... co jeśli się nie znajdzie?-zapytał ze łzami w oczach
-Nie gadaj głupot! Na pewno się znajdzie. Chodź poszukamy go.-Powiedziałam i zaczęłam ciągnąc za rękę Bartmana


Po około 4 godzinach poszukiwań i jęczenia Zbyszka (jaki to on jest nieodpowiedzialny) postanowiliśmy wracać do mieszkania. Bobika nie znaleźliśmy. Kiedy ja i przybity Zbyszek byliśmy pod klatką. Usłyszeliśmy jakieś hałasy w krzakach.
-Słyszałeś to?-szepnęłam do Zibiego chwytając go za rękę
-Słyszałem...
-Idź sprawdź co to!-powiedziałam wpatrując się w stronę patyków
-No dobra... Bobi!!!Kochana psino! Gdzieś ty był!?-chwycił w ręce swoją "pociechę" i zaczął ją przytulać, tulić i głaskać.
-No widzisz mądra psinka zna drogę do domu!-Powiedziałam i pogłaskałam go-A teraz do domu i spać bo jestem wykończona tym twoim jęczeniem...
-Ali?
-Tak?
-Dzięki, że mi chciałaś pomóc...
-Nie ma za co! Dobranoc!
-Dobranoc.
Udałam się na górę do mieszkania. Wzięłam szybki prysznic, przebrałam się w piżamę i udałam się do salonu. Tam siedziała Mysia opowiedziałam jej całe zajście. Potem się trochę pośmiałyśmy, porozmawiałyśmy i poszłyśmy spać




~~~*~~~

Liczę na szczerą opinię i mam nadzieję, że mnie nie macie dosyć :D
Wiecie, że już jesteśmy na półmetku ??
A może nawet i bliżej końca jeszcze jakieś 10 rozdziałów..
Co powiecie na jakiś maraton świąteczny ???
Jak wam mija tydzień??
Czekam na komentarze :D
zapraszam :
rozdział 2
prolog
To wszystko z mojej strony
miłej niedzieli :**
Yśka