TAK!!! Są wspaniałe!
-Zaraz wracam!-oznajmiłam wstając od stoika i szybkim krokiem kierując się do sklepu naprzeciwko.
Wpadłam do butiku jak burza podchodząc do pułki na której stały buty.
Odszukałam swój numer i przymierzyłam je. Były bardzo wygodne co mnie niezmiernie ucieszyło.
Uradowana wróciłam do restauracji, usiadłam na swoim miejscu i chciałam coś powiedzieć ale siedzący naprzeciwko mnie Kubiak się wciął:
-Co ci się tak japa ciesz?-zapytał ciekawy
-A wiesz co?Klauna zobaczyłam!-Odpowiedziałam
-Tak gdzie?-zaczął się rozglądać
-Siedzi naprzeciwko mnie!-odpowiedziałam spokojnie ale zaraz potem wybuchnęłam śmiechem a po mnie Zbyszek i Mysia tylko Michałowi nie było do śmiechu.
-Ej a tak na serio to z czego się cieszyłaś?-zapytał Zibi kiedy tylko się przestaliśmy śmiać (a trochę to trwało)
-Kupiłam śliczne buty, które pasują do tej sukienki co mi wybrałeś!-powiedziałam podekscytowana pokazując je
Wszystkim się spodobały no może nie wszystkim bo klaun czytaj (Michał) siedział cicho.
Posiedzieliśmy jeszcze 15 min i wróciliśmy do zakupów.
Chodziliśmy po różnych sklepach kupiłam sobie różne rzeczy zaczynając od ciuchów kończąc na lakierach do paznokci.
No i chodząc tak po sklepach natknęliśmy się na wystawę koszulek ze śmiesznymi napisami, postanowiliśmy je przejrzeć.
Grzebałam między wieszakami kiedy usłyszałam głos Dzika (wiedziałam, że coś kombinuje)
-Ta koszulka pasuje do ciebie idealnie.-wyszczerzył się
Chyba myślał, że mi pojechał ale się pomylił.
-Wiesz co ci powiem Michałku ?-zapytałam słodko
-No co ?-odpowiedział zadziornie
-A to!-powiedziałam i pokazałam mu bluzkę
I co panie Kubiak zatkało? Ze mną nie wygrasz -przemknęło mi przez myśl
Chciał coś powiedzieć ale przerwał mu Zibi
-Misiek...daj...-próbował coś powiedzieć podczas napadu śmiechu, musiał widzieć tą akcje z koszulkami i chyba nie tylko on bo kto koło nas przechodził to się uśmiechał.-...spokój z nią nie wygrasz.-powiedział w końcu. Hmm... całkiem jakby czytał mi w myślach
Wyszliśmy ze sklepu w bardzo dobrych humorach przynajmniej ja (kolejny raz zgasiłam Michała jeaaa)
-Ej może zbierajmy się już do domu co? Muszę poukładać dokumenty.-Powiedziała Mysia. Fuk zapomniałam miałam zanieść dokumenty do klubu (potem wam powiem o co kaman)
-Ja mam jeszcze jedną sprawę do załatwienia -skrzywiłam się na myśl co zrobię z zakupami ale wpadłam na pomysł-Zbysiu masz!-powiedziałam i wepchnęłam w jego ręce i ruszyłam a kierunku wyjścia z centrum handlowego coś ma mną wołali ale ja tylko krzyknęłam żeby Zbyszek pomógł Mysi z moimi zakupami.
-Kupiłam śliczne buty, które pasują do tej sukienki co mi wybrałeś!-powiedziałam podekscytowana pokazując je
Wszystkim się spodobały no może nie wszystkim bo klaun czytaj (Michał) siedział cicho.
Posiedzieliśmy jeszcze 15 min i wróciliśmy do zakupów.
Chodziliśmy po różnych sklepach kupiłam sobie różne rzeczy zaczynając od ciuchów kończąc na lakierach do paznokci.
No i chodząc tak po sklepach natknęliśmy się na wystawę koszulek ze śmiesznymi napisami, postanowiliśmy je przejrzeć.
Grzebałam między wieszakami kiedy usłyszałam głos Dzika (wiedziałam, że coś kombinuje)
-Ta koszulka pasuje do ciebie idealnie.-wyszczerzył się
Chyba myślał, że mi pojechał ale się pomylił.
-Wiesz co ci powiem Michałku ?-zapytałam słodko
-No co ?-odpowiedział zadziornie
-A to!-powiedziałam i pokazałam mu bluzkę
I co panie Kubiak zatkało? Ze mną nie wygrasz -przemknęło mi przez myśl
Chciał coś powiedzieć ale przerwał mu Zibi
-Misiek...daj...-próbował coś powiedzieć podczas napadu śmiechu, musiał widzieć tą akcje z koszulkami i chyba nie tylko on bo kto koło nas przechodził to się uśmiechał.-...spokój z nią nie wygrasz.-powiedział w końcu. Hmm... całkiem jakby czytał mi w myślach
Wyszliśmy ze sklepu w bardzo dobrych humorach przynajmniej ja (kolejny raz zgasiłam Michała jeaaa)
-Ej może zbierajmy się już do domu co? Muszę poukładać dokumenty.-Powiedziała Mysia. Fuk zapomniałam miałam zanieść dokumenty do klubu (potem wam powiem o co kaman)
-Ja mam jeszcze jedną sprawę do załatwienia -skrzywiłam się na myśl co zrobię z zakupami ale wpadłam na pomysł-Zbysiu masz!-powiedziałam i wepchnęłam w jego ręce i ruszyłam a kierunku wyjścia z centrum handlowego coś ma mną wołali ale ja tylko krzyknęłam żeby Zbyszek pomógł Mysi z moimi zakupami.
Wychodząc z centrum handlowego udałam się w stronę hali Podpromie.
A po co dowiecie się później. (wiem wredna jestem ale i tak mnie lubcie :* )
Nie będę się rozgadywała i powiem wam tyle, że wyszłam stamtąd z roześmianą japą.
Załatwiłam wszystko co miałam w planach i mogłam wrócić do mieszkania.
Ale mi dzień szybko zleciał jest już 16. Zapierdzielamy do domu trza coś zjeść.
Jestem już przed mieszkaniem po długiej drodze do domu (bo przecież debili na tym świecie jest dużo, a jeden z nich chciał mnie przejechać. Mimo, że to była moja wina i tak na niego nawrzeszczałam cała ja) szukałam kluczy w torebce.
Moja torebka jest dość dużych rozmiarów...co ja gadam jest wielka w związku z tym jeszcze szukam tych kluczy i kiedy czułam,że mam je w rękach "coś" pociągnęło mnie do tyłu.
Tym cosiem okazał się Kubiak (bleeeee nie wyjdę z łazienki do rana ) wciągnął mnie do mieszkania, zamknął drzwi na klucz i zabrał go ze sobą.
(chyba przewidział to, że bym im zwiała jakby go zostawił)
Popatrzyłam na niego i powiedziałam:
-Chcesz mnie zgwałcić?
-Nie jestem gwałcicielem-odparł spokojnie
-Śmiem wątpić-burknęłam pod nosem ruszając za nim w stronę salonu.
-Coś mówiłaś?-zapytał
-Po co mnie tu "wciągnąłeś" ?
Jestem bardzo ciekawa po co marnuje mój cenny czas.
-Zbyszek kazał cię zawołać. Chce się dowiedzieć co to za ważna sprawa.-Powiedział obojętnie
-A czy ty rozumiesz różnice między zawołać a wciągnąć siłą ???-zapytałam ze złością
-Inaczej byś nie przyszła.
-Tak masz racje i właśnie wychodzę dawaj klucz.-powiedziałam wściekła i wyciągnęłam w jego stronę rękę ale ten nawet nie drgnął i dalej oglądał telewizje.
-Nigdzie nie idziesz!-powiedział stanowczo
-A ty co myślisz, że będziesz mi rozkazywał? Wróć ty nie myślisz.-odpowiedziałam
No i zaczęła się kłótnia brakuje tylko rzucania talerzami i innymi rzeczami, a może i nie bo temu deklowi wypadła szklanka z ręki.
-I co narobiłaś?-zapytał
-Ja??? To ty ją zbiłeś, a teraz dawaj ten cholerny klucz !!!
-Nie dam ci tego klucza choć raz będzie na moje!-powiedział zadowolony przybliżając się do mnie i obejmując mnie w tali.
~~~*~~~
Siemanko dodaje tak jak obiecałam.
Nie za bardzo podoba mi się ten rozdział ale trudno
nie jest idealny ale mój mózg po wakacjach się wyłączył i wena poszła w... las :c
jestem jednak pełna nadziei, że wróci i to szybko :D
POZDRO :*
Nie będę się rozgadywała i powiem wam tyle, że wyszłam stamtąd z roześmianą japą.
Załatwiłam wszystko co miałam w planach i mogłam wrócić do mieszkania.
Ale mi dzień szybko zleciał jest już 16. Zapierdzielamy do domu trza coś zjeść.
Jestem już przed mieszkaniem po długiej drodze do domu (bo przecież debili na tym świecie jest dużo, a jeden z nich chciał mnie przejechać. Mimo, że to była moja wina i tak na niego nawrzeszczałam cała ja) szukałam kluczy w torebce.
Moja torebka jest dość dużych rozmiarów...co ja gadam jest wielka w związku z tym jeszcze szukam tych kluczy i kiedy czułam,że mam je w rękach "coś" pociągnęło mnie do tyłu.
Tym cosiem okazał się Kubiak (bleeeee nie wyjdę z łazienki do rana ) wciągnął mnie do mieszkania, zamknął drzwi na klucz i zabrał go ze sobą.
(chyba przewidział to, że bym im zwiała jakby go zostawił)
Popatrzyłam na niego i powiedziałam:
-Chcesz mnie zgwałcić?
-Nie jestem gwałcicielem-odparł spokojnie
-Śmiem wątpić-burknęłam pod nosem ruszając za nim w stronę salonu.
-Coś mówiłaś?-zapytał
-Po co mnie tu "wciągnąłeś" ?
Jestem bardzo ciekawa po co marnuje mój cenny czas.
-Zbyszek kazał cię zawołać. Chce się dowiedzieć co to za ważna sprawa.-Powiedział obojętnie
-A czy ty rozumiesz różnice między zawołać a wciągnąć siłą ???-zapytałam ze złością
-Inaczej byś nie przyszła.
-Tak masz racje i właśnie wychodzę dawaj klucz.-powiedziałam wściekła i wyciągnęłam w jego stronę rękę ale ten nawet nie drgnął i dalej oglądał telewizje.
-Nigdzie nie idziesz!-powiedział stanowczo
-A ty co myślisz, że będziesz mi rozkazywał? Wróć ty nie myślisz.-odpowiedziałam
No i zaczęła się kłótnia brakuje tylko rzucania talerzami i innymi rzeczami, a może i nie bo temu deklowi wypadła szklanka z ręki.
-I co narobiłaś?-zapytał
-Ja??? To ty ją zbiłeś, a teraz dawaj ten cholerny klucz !!!
-Nie dam ci tego klucza choć raz będzie na moje!-powiedział zadowolony przybliżając się do mnie i obejmując mnie w tali.
~~~*~~~
Siemanko dodaje tak jak obiecałam.
Nie za bardzo podoba mi się ten rozdział ale trudno
nie jest idealny ale mój mózg po wakacjach się wyłączył i wena poszła w... las :c
jestem jednak pełna nadziei, że wróci i to szybko :D
POZDRO :*